Chciałam odpocząć od codzienności, ale w nadmorskiej kawiarni spotkałam byłego męża. Nadal wyglądał całkiem nieźle…

Wyjechałam nad morze z nadzieją na chwilę spokoju, uciekając od codziennych obowiązków i problemów. Słońce, szum fal, kawa z pianką – miał to być czas wyłącznie dla mnie. Przypadek sprawił, że w małej, zatłoczonej kawiarni ujrzałam twarz, której nigdy nie spodziewałabym się zobaczyć…

Był tam. Mój były mąż. Siedział przy stoliku z widokiem na morze, wyglądał zadbany i pogodny, jakby życie go nie dotknęło. Nie chciałam, by mnie zauważył, ale los miał inne plany. Spotkanie, które miało być chwilowym wstrząsem, szybko zamieniło się w coś więcej…

Wspomnienia z przeszłości

Nadmorski kurort, do którego pojechałam, miał przynieść ulgę po długim roku pełnym pracy i wyzwań. Marzyłam o kilku dniach spędzonych z książką, herbatą i szumem morza. Wieczorem, chcąc wtopić się w atmosferę, wybrałam się do przytulnej kawiarni, która kusiła aromatem świeżo mielonej kawy i ciepłymi światłami. Kiedy wchodziłam, poczułam, że to będzie idealne miejsce na małe oderwanie od codzienności. Zamówiłam kawę i powoli się rozluźniałam, gdy nagle mój wzrok napotkał kogoś znajomego – siedział przy stoliku pod oknem, z filiżanką w dłoni, wpatrzony w morze.

Mój były mąż.

W pierwszym odruchu poczułam coś pomiędzy szokiem a irytacją. Nie zamierzałam rozmawiać z kimś, kto był powodem wielu moich dawnych łez. Stałam tam przez dłuższą chwilę, wahałam się, czy nie odwrócić się na pięcie i wyjść. Niestety, zauważył mnie. Uśmiechnął się lekko i zaprosił do stolika. Nie wiem, co mnie skłoniło, by usiąść naprzeciw niego.

Rozmowa, która nie była przypadkiem?

Był elegancko ubrany, wyglądał na zrelaksowanego, pewnego siebie. Nasza rozmowa zaczęła się od zwykłych, nic nieznaczących zdań. Pytał, jak się mam, czym się zajmuję, czy mam kogoś nowego. Odpowiadałam zdawkowo, nie wdając się w szczegóły. Czułam w jego pytaniach nutkę tęsknoty, ale i pewnego rodzaju wyższości. „Wiesz, moglibyśmy spróbować jeszcze raz” – powiedział w końcu, co wywołało we mnie falę niedowierzania.

Czyżby naprawdę myślał, że po wszystkim, przez co przeszłam, byłam gotowa znów się w to zaangażować? Jego słowa były jednocześnie irytujące i… zastanawiające. Przypomniały mi wspólne lata i nagle poczułam, jak wzbiera we mnie cała masa sprzecznych emocji.

Tajemniczy telefon i mętne wyjaśnienia

Przerwał nam telefon. Odszedł na bok, by porozmawiać, a jego ton zmienił się na dziwnie nerwowy. Patrzyłam na niego uważnie, zauważając, że raz po raz rzuca mi spojrzenia, jakby obawiał się, że mogłabym coś usłyszeć. Zastanawiałam się, czy przypadkiem nie gra na dwa fronty, nawet teraz, po latach. Kiedy wrócił do stolika, starałam się nie dać po sobie poznać, że coś mnie zastanawia.

– Kto dzwonił? – zapytałam półżartem, chcąc przełamać atmosferę.
– Tylko kolega z pracy, nic ważnego – uśmiechnął się, ale w jego oczach dostrzegłam błysk niepokoju. Poczułam, że coś tu nie gra, jakby to całe spotkanie było czymś więcej niż tylko przypadkiem.

Prawda, która wyszła na jaw

Rozmowa toczyła się dalej, aż w końcu, nie mogąc się powstrzymać, zapytałam wprost:
– Czy to przypadek, że właśnie dzisiaj, właśnie tu, się spotkaliśmy?

Spojrzał na mnie zaskoczony, potem wzruszył ramionami, udając rozluźnienie. Ale było coś jeszcze. Po chwili niezręcznej ciszy w końcu wyznał, że śledził moje kroki na portalach społecznościowych. Widząc zdjęcia z tego kurortu, postanowił, że również tu przyjedzie, „przypadkiem” licząc, że się spotkamy. Przez cały czas udawał, że nasza rozmowa była spontaniczna, podczas gdy tak naprawdę planował nasze spotkanie w najdrobniejszych szczegółach!

Zaskoczenie mieszało się z gniewem. Był to znak, że jego intencje wcale nie były niewinne. Usiłował w ten sposób „sprawdzić”, czy rzeczywiście zapomniałam o naszej przeszłości. To, co miało być moim czasem na relaks i ucieczką od codzienności, stało się nieoczekiwanie konfrontacją z przeszłością, której nie planowałam.

Co wy byście zrobili w takiej sytuacji? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku.

error: Treść zabezpieczona !!