Córka i zięć traktowali babcię jak darmową służbę. Była zmęczona i schorowana, a oni ją wykorzystywali bez litości – Nie przewidzieli, że pewnego dnia powie „dość” i odwróci ich świat do góry nogami…
Maria całe życie poświęcała się rodzinie, a teraz na stare lata miała być wsparciem dla córki i zięcia. Nie narzekała, choć bolały ją plecy, a serce miała już nie to. Każdy dzień wyglądał tak samo – sprzątanie, gotowanie, opieka nad wnukami. Była zmęczona, ale nie chciała robić problemów…
Pewnego dnia jednak coś w niej pękło. Zrobiła coś, czego nikt się po niej nie spodziewał. Córka i zięć szybko zrozumieli, że nie doceniali Marii, ale było już za późno na naprawienie błędów…
Traktowana jak służba
Maria zawsze uważała, że rodzina jest najważniejsza. Kiedy jej córka Anna i zięć Michał zaproponowali, by wprowadziła się do nich, żeby pomóc z dziećmi, była wzruszona. Myślała, że to szansa, by być bliżej wnuków i jednocześnie odciążyć ich w codziennych obowiązkach. Nie podejrzewała jednak, że jej rola w domu będzie sprowadzać się wyłącznie do bycia pomocą domową.
Każdy dzień zaczynał się od hałasu dzieci i prośby córki, by zrobiła śniadanie. Potem trzeba było sprzątać po śniadaniu, rozwieszać pranie, robić obiad… wieczorem zaś szykować kolację. Maria nie pamiętała, kiedy ostatni raz miała czas dla siebie. Bolały ją plecy, czuła się coraz gorzej, ale córka i zięć traktowali to jak coś oczywistego. „Przecież ty i tak nie pracujesz, mamo” – mówiła Anna, nie zauważając, jak bardzo matka jest zmęczona.
Pierwsze iskry konfliktu
Maria długo milczała, znosząc niewdzięczność córki i zięcia. Pewnego dnia, gdy wróciła z apteki z nowym lekiem na serce, zastała bałagan w kuchni i córkę siedzącą z telefonem w ręku. „Mamo, mogłabyś posprzątać, bo ja naprawdę nie mam siły” – rzuciła Anna bez cienia wstydu.
„Nie masz siły? A ja, Anno? Myślisz, że jestem robotem?” – Maria nie wytrzymała. Rozpoczęła się ostra wymiana zdań. Michał, słysząc kłótnię, stanął po stronie żony. „Przecież pomagasz nam z własnej woli, nikt cię do tego nie zmusza” – dodał, co tylko dolało oliwy do ognia.
Maria poczuła, że doszła do ściany. Gdy po raz kolejny usłyszała, że „ma się cieszyć, że jest potrzebna”, coś w niej pękło. Postanowiła działać.
Plan, który zaskoczył wszystkich
Następnego ranka Maria wstała wcześniej niż zwykle. W kuchni zostawiła krótką notatkę: „Wyjeżdżam. Dajcie sobie radę sami.” Spakowała swoje rzeczy i wsiadła do autobusu. Nikt nie wiedział, dokąd pojechała.
Anna i Michał byli w szoku. „Jak mogła nas zostawić z dziećmi?” – złościła się Anna, przekonana, że matka wróci, gdy ochłonie. Ale dni mijały, a Maria nie dawała znaku życia. W końcu Anna odkryła, że Maria wynajęła sobie małe mieszkanie na drugim końcu miasta. Była zdumiona, gdy dowiedziała się, że matka zapisała swoje oszczędności na tę chwilę od dawna.
Zemsta czy zasłużona wolność?
Maria poczuła, że odzyskała kontrolę nad swoim życiem. Spędzała dni na spacerach, odwiedzała znajomych i wreszcie mogła cieszyć się spokojem. Nie czuła żalu ani wyrzutów sumienia. Tymczasem Anna i Michał musieli stawić czoła rzeczywistości. Sami sprzątali, gotowali i opiekowali się dziećmi, co szybko pokazało im, jak bardzo wykorzystywali Marię. Zrozumieli, że traktowali ją niesprawiedliwie, ale nie wiedzieli, jak naprawić relację.