Facet rzucił mnie dla młodszej, bo stwierdził, że się zaniedbałam. Powiedział mi, że jestem przechodzonym towarem

Kiedy Marek oznajmił, że odchodzi do młodszej kobiety, nie tylko złamał mi serce, ale też obudził we mnie determinację, o jaką sama siebie nie podejrzewałam. Jego słowa o „przechodzonym towarze” zabolały, ale z czasem okazały się początkiem czegoś nowego…

Z dnia na dzień musiałam zmierzyć się z życiem bez mężczyzny, którego kochałam przez lata. Ale los miał dla mnie niespodziankę, której nie przewidział nikt – nawet Marek. To, co wydarzyło się kilka miesięcy później, zmieniło wszystko…

„Zaniedbałaś się, a ja potrzebuję kogoś lepszego”

Marek od lat lubił, gdy wszystko kręciło się wokół niego. Ja gotowałam, prałam, dbałam o dom i dzieci. On wychodził na siłownię, imprezy z kolegami, a mnie zostawiał z listą zadań do zrobienia. Myślałam, że to normalne, że w związku czasem jedna osoba daje więcej. Ale pewnego wieczoru, po powrocie z pracy, usłyszałam coś, co ścięło mnie z nóg.

„Zaniedbałaś się, Agata. Ty już nawet na siebie nie patrzysz w lustrze. A ja nie zamierzam trwać z kobietą, która przypomina przechodzony towar” – oznajmił z lodowatym spokojem, zbierając swoje rzeczy. Chwilę później dodał, że odchodzi do 25-letniej Pauliny, dziewczyny, którą poznał w pracy.

Nie pamiętam, co odpowiedziałam. Chyba coś krzyczałam, może płakałam. Marek wyszedł, trzaskając drzwiami, a ja zostałam sama w ciszy, której nienawidziłam od tamtej chwili.

Życie po Marku

Przez pierwsze tygodnie chodziłam jak we mgle. Każde spojrzenie w lustro przypominało mi jego słowa. „Zaniedbałaś się” – jak echo odbijało się w mojej głowie. Próbowałam zrozumieć, gdzie popełniłam błąd, ale z czasem zrozumiałam jedno: Marek od dawna szukał wymówki, żeby odejść. Paulina była tylko pretekstem.

Zamiast jednak się poddać, postanowiłam działać. Na początku z czystej przekory. Zapisałam się na fitness, zmieniłam dietę, kupiłam kilka nowych ubrań. Przestałam wylewać łzy nad zdjęciami z naszego ślubu. Zamiast tego skupiłam się na dzieciach i pracy. Powoli zaczynałam odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem.

Niespodziewane spotkanie

Minęły trzy miesiące. Było ciepłe, letnie popołudnie, kiedy spotkałam Marka na mieście. Szłam właśnie z koleżanką, śmiejąc się z jakiegoś dowcipu, kiedy nagle zauważyłam jego spojrzenie. Zatrzymał się, jakby nie mógł uwierzyć, że to ja.

„Agata?” – zapytał z niedowierzaniem. „Nie poznałem cię. Wyglądasz… inaczej.” Byłam pewna, że miał na myśli moje nowe włosy i wyprostowaną sylwetkę, ale nie dałam po sobie poznać, jak bardzo cieszyły mnie jego słowa.

Dowiedziałam się wtedy, że związek z Pauliną nie wyglądał tak bajkowo, jak to sobie wyobrażał. Młodsza dziewczyna okazała się rozkapryszoną marzycielką, która bardziej interesowała się Instagramem niż wspólnym życiem. Marek próbował zacząć rozmowę, ale ja tylko uśmiechnęłam się i pożegnałam go, zostawiając w niedosycie.

Zemsta losu

Kilka tygodni później dowiedziałam się, że Marek wrócił do swojego kawalerskiego mieszkania i zaczął szukać pracy. Paulina wyjechała za granicę, a on został sam. Z ironią pomyślałam, że teraz to on może poczuć się „przechodzonym towarem”.

Los sprawił, że to, co miało mnie złamać, uczyniło mnie silniejszą. Nie musiałam się mścić ani próbować udowadniać mu czegokolwiek. Moje życie zaczęło biec swoim rytmem, a ja byłam zadowolona, że jestem tam, gdzie jestem.

Co o tym myślicie? Jak byście postąpili na moim miejscu? Czy wybaczylibyście Marekowi, gdyby próbował wrócić? Dajcie znać w komentarzach!

error: Treść zabezpieczona !!