Kochałam go, mimo że był leniem. Ale kiedy odkryłam, na co wydawał nasze ostatnie oszczędności, poczułam się oszukana…

Paweł nigdy nie był idealnym partnerem. Miał swoje wady, z których największą była jego skłonność do lenistwa. Nigdy nie miał wielkich ambicji, a każda próba zmotywowania go do działania kończyła się fiaskiem. Praca na pełen etat? Zbyt męcząca. Sprzątanie w domu? Zawsze „jutro”. Mimo to kochałam go. Uważałam, że może, przy odpowiedniej motywacji, w końcu weźmie się w garść.

Nasza codzienność wyglądała tak, że to ja zarządzałam naszymi finansami. Paweł pracował dorywczo, ale nie miał stałych zarobków. Wierzyłam, że w końcu znajdzie stabilną pracę, ale mijały miesiące, a jego entuzjazm do szukania czegoś poważniejszego topniał. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, że to ja muszę dbać o naszą stabilność finansową.

Oszczędności na lepszą przyszłość

Mimo że Paweł nie był najlepszy w zarabianiu pieniędzy, to przynajmniej potrafił oszczędzać. A przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze mówił, że trzymamy oszczędności na „czarną godzinę” – na wypadek, gdyby coś się stało, lub na nasze plany, takie jak wakacje. Oboje marzyliśmy o wyjeździe nad morze, a Paweł twierdził, że powoli odkłada na ten cel.

Byłam przekonana, że mimo jego lenistwa w kwestiach życiowych, przynajmniej tutaj mogę na niego liczyć. W końcu, jakie mogły być powody, by nie ufać własnemu partnerowi w kwestii pieniędzy? Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy zorientowałam się, że nasze wspólne oszczędności topnieją znacznie szybciej, niż to miało miejsce wcześniej.

Pierwsze podejrzenia

Zaczęło się niewinnie. Kilka razy Paweł poprosił o dostęp do naszej wspólnej karty, bo twierdził, że potrzebuje pieniędzy na coś ważnego – raz to były rachunki, innym razem drobne naprawy. Nie podejrzewałam niczego, bo przecież ufałam mu. Jednak pewnego dnia, przeglądając wyciągi z konta, zauważyłam, że z naszego konta zniknęło więcej pieniędzy, niż byłam w stanie zrozumieć. Postanowiłam to sprawdzić.

Zaczęłam zadawać pytania – gdzie zniknęła większość naszych oszczędności? Paweł na początku wymigiwał się wymówkami, mówiąc, że to były nagłe wydatki, że musiał coś załatwić. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Czułam, że coś jest nie tak, a on nie mówi mi całej prawdy.

Prawda, która zabolała

Kilka dni później znalazłam dowody. Kiedy Paweł wyszedł, postanowiłam zajrzeć do jego komputera, by sprawdzić historię wydatków. To, co odkryłam, dosłownie ścięło mnie z nóg. Okazało się, że nasze ostatnie oszczędności nie poszły na żadne rachunki ani naprawy, ale na… zakłady bukmacherskie i gry online! Paweł, zamiast oszczędzać na nasze wspólne plany, potajemnie wydawał pieniądze na hazard, a ja żyłam w błogiej nieświadomości.

W jednej chwili wszystkie nasze wspólne marzenia legły w gruzach. Czułam się oszukana, zdradzona i upokorzona. Jak mógł mi to zrobić? Przez całe nasze życie razem wierzyłam, że mimo jego wad, mogę mu zaufać. Teraz wszystko wydawało się kłamstwem. Nie chodziło tylko o pieniądze – chodziło o to, że przez cały czas Paweł ukrywał przede mną swoje prawdziwe nawyki.

Kłótnia, która wszystko zmieniła

Kiedy Paweł wrócił do domu, nie mogłam dłużej trzymać emocji w sobie. Wybuchłam.

– Jak mogłeś? – krzyknęłam. – Wydawałeś nasze oszczędności na hazard, a ja wierzyłam, że budujemy coś razem!

Paweł próbował się bronić, mówiąc, że „to tylko niewinna rozrywka” i że „nie stracił tak dużo”. Ale dla mnie to było już za wiele. Zdałam sobie sprawę, że Paweł nigdy nie weźmie odpowiedzialności za swoje życie. Zamiast wspierać nasze plany, wolał bawić się naszymi pieniędzmi, nie myśląc o konsekwencjach.

Nie mogłam tego dłużej znieść. Wiedziałam, że nasz związek się kończy.


Jak wy byście postąpili na moim miejscu? Czy moglibyście wybaczyć taką zdradę zaufania? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku! 😠

error: Treść zabezpieczona !!