Na studiach pani docent ani trochę mnie nie szanowała. Zmieniła zdanie, kiedy lata później zgłosiła się do mojego gabinetu
Na studiach pani docent nigdy mnie nie szanowała. Traktowała mnie jak powietrze, poniżała na oczach innych studentów, a moje starania na zajęciach nigdy nie były wystarczające. Choć robiłem wszystko, by udowodnić swoją wartość, jej zdanie było niezmienne. Upokorzenie, którego doświadczałem przez lata, sprawiło, że straciłem wiarę w siebie…
Lata później role się odwróciły. Przez przypadek spotkaliśmy się w zupełnie innych okolicznościach. Tym razem to ona potrzebowała mojej pomocy, a ja miałem pełne prawo odmówić. Nie przewidziała jednak, że moje życie zmieniło się o 180 stopni…
Studenckie upokorzenia
Zawsze byłem ambitnym studentem. Marzyłem o karierze w branży, która wymagała poświęceń i wytężonej pracy. Na studiach z medycyny jednak szybko przekonałem się, że nie zawsze umiejętności i determinacja wystarczą. Szczególnie, gdy na mojej drodze stanęła pani docent Malinowska. Mówiąc delikatnie – nie przypadliśmy sobie do gustu. Ona – pewna siebie, wyniosła, z wiecznym grymasem na twarzy. Ja – student z ambicjami, który trafił na kogoś, kto zrobił wszystko, by mu te ambicje odebrać.
Podczas każdego seminarium znajdowała powód, by skrytykować moje odpowiedzi. Nawet gdy miałem rację, znajdowała coś, co jej nie pasowało. Nazywała mnie leniem, który nigdy niczego w życiu nie osiągnie. Dla niej byłem po prostu „nieudacznikiem”. Wiem, że nie byłem jedyny, którego traktowała w ten sposób, ale to na mnie spadała większość jej gniewu. Gdy inni nazywali ją „Królowa Lodu”, ja czułem się, jakbym codziennie walczył z burzą śnieżną, która miała na celu zniszczenie mojej pewności siebie.
Przypadkowe spotkanie
Lata mijały, a ja mimo trudnych chwil na studiach, udało mi się spełnić marzenia. Zostałem cenionym specjalistą, otworzyłem własny gabinet i pomagałem pacjentom, zdobywając renomę i zaufanie. Zapomniałem już o bolesnych wspomnieniach z czasów uniwersytetu, aż do momentu, kiedy pewnego dnia do mojego gabinetu przyszła ona – pani docent Malinowska.
Na początku jej nie rozpoznałem. Zwykle pewna siebie, dziś była jak cień samej siebie. Zmieniona przez chorobę, starsza, z wyraźnymi oznakami cierpienia. Dopiero kiedy podniosła głowę i spojrzała mi w oczy, zrozumiałem, kto siedzi przede mną. Pani Malinowska, która kiedyś tak mocno mną gardziła, teraz siedziała naprzeciwko mnie, potrzebując mojej pomocy.
Zaskakująca rozmowa
Gdy zdała sobie sprawę, kim jestem, zmieszana spuściła wzrok. „Nie sądziłam, że kiedyś cię tu spotkam” – powiedziała niepewnym głosem. Zaskakujące, jak wiele potrafi zmienić czas i okoliczności. Pani docent wyjaśniła, że zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi i szukała najlepszego specjalisty. Nie sądziła, że to ja.
W jej oczach widziałem niepewność, jakby bała się, że odmówię. Może pamiętała, jak mnie traktowała? Może wiedziała, że mam prawo, by teraz odegrać się na niej? W tamtej chwili miałem władzę, którą kiedyś tak brutalnie mi odebrała.
Decyzja, która wszystko zmieniła
Oczywiście mogłem odrzucić jej prośbę. Mogłem z satysfakcją powiedzieć, że nie mam czasu lub że nie chcę jej pomóc. Ale czy naprawdę chciałem być taki jak ona? Prawda była taka, że to, co przeszła, zmieniło ją. Już nie była tą wyniosłą panią docent, którą znałem z uczelni. Była chora, zmęczona i potrzebowała pomocy.
Uśmiechnąłem się. „Pani docent, to przeszłość. Dziś jestem tu, by pomóc każdemu, kto tego potrzebuje. Proszę, przejdźmy do szczegółów diagnozy.”
Niespodziewane zakończenie
Pani Malinowska, która kiedyś tak bardzo mną gardziła, była wyraźnie zaskoczona moją postawą. Wiedziałem, że nie oczekiwała, iż okażę jej tyle życzliwości. Z wdzięcznością przyjęła moją pomoc, a po kolejnych wizytach stała się jednym z moich najwierniejszych pacjentów. Co więcej, kiedy opowiedziała mi o swoich dzieciach, które studiują medycynę, zdałem sobie sprawę, jak kruche mogą być nasze relacje z ludźmi i jak często życie odwraca role.