Brat był moim wzorem, dopóki nie odbił mi dziewczyny – nawet jej nie kochał, zrobił to dla zabawy. Dziś to on patrzy z zazdrością na moje życie – moja zemsta przyszła w najcichszy możliwy sposób
Mój brat zawsze był moim bohaterem – szarmancki, pewny siebie, podziwiany przez wszystkich. Wszystko się zmieniło, gdy odebrał mi dziewczynę, tylko po to, by udowodnić, że mógł. Coś we mnie pękło…
Lata później to on z zazdrością patrzy na moje życie, a jego świat rozpada się na kawałki. Nie potrzebowałem wielkich gestów, by zadać cios – moja zemsta była cicha, ale skuteczna…
Brat, którego podziwiałem, stał się moim najgorszym wrogiem
Od dziecka mój brat, Wojtek, był moim wzorem. Był ode mnie starszy o pięć lat i miał to, czego mi brakowało: charyzmę, pewność siebie, a nawet powodzenie u dziewczyn. Czułem się przy nim jak cień. Gdy zakochałem się w Justynie, wiedziałem, że w końcu znalazłem coś, co jest moje i tylko moje. Nie spodziewałem się, że Wojtek tak łatwo mi to odbierze.
Początkowo nie zwracałem uwagi na jego żarty, przelotne spojrzenia czy „niewinne” komentarze. „Braciszku, co ty w niej widzisz?” – pytał, śmiejąc się. Jednak pewnego dnia zauważyłem, że Justyna zaczęła mnie unikać. Kilka tygodni później dowiedziałem się, że to Wojtek się z nią spotykał. Gdy stanąłem z nim twarzą w twarz, nie zaprzeczył. Uśmiechnął się i powiedział: „Po prostu musiałem sprawdzić, co takiego w niej widziałeś. Dla mnie to tylko zabawa.”
Byłem wściekły. Między nami doszło do bójki, jakiej nasza rodzina nigdy wcześniej nie widziała. Wojtek, jak zwykle, wyszedł z tego z uśmiechem na ustach, a ja zostałem zraniony i upokorzony.
Życie potrafi pisać przewrotne scenariusze
Po tej zdradzie nasze drogi się rozeszły. Wojtek wciąż był duszą towarzystwa, krążył między kobietami, ale z czasem jego życie zaczęło się komplikować. Jego małżeństwo rozpadło się po kilku latach, a praca, którą tak chwalił się przed rodziną, okazała się niczym więcej niż bajką na pokaz.
W tym samym czasie moje życie nabrało barw. Spotkałem Magdę – kobietę, która naprawdę mnie kochała. Zbudowaliśmy razem dom, założyliśmy firmę, a nasza rodzina rosła w siłę. Patrząc na Wojtka, widziałem człowieka, który stracił wszystko, co mógł mieć, przez własną pychę.
Zemsta, która nie wymagała żadnego wysiłku
Nie planowałem zemsty – po prostu żyłem swoim życiem. Jednak za każdym razem, gdy Wojtek odwiedzał nas na rodzinnych spotkaniach, widziałem w jego oczach zazdrość. Nie mówił tego głośno, ale wyczuwałem, jak trudno mu patrzeć na moje szczęście.
Pewnego dnia Wojtek, po kilku kieliszkach wina, wypalił: „Zawsze chciałem być taki jak ty, ale coś mi nie wyszło, co?” W jego głosie słychać było żal i smutek. Wtedy dotarło do mnie, że najlepszą zemstą była właśnie ta cisza – brak potrzeby udowadniania czegokolwiek.
Jak potoczyły się losy Wojtka?
Dziś Wojtek próbuje poukładać swoje życie, ale wiem, że jego poczucie winy wciąż w nim siedzi. Kilka razy próbował przeprosić za to, co zrobił przed laty, ale nigdy nie znalazł odpowiednich słów. Ja też nie potrzebuję już jego przeprosin. Moje życie mówi samo za siebie.